Archiwum sierpień 2010


sie 03 2010 jeden
Komentarze (0)

"Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz na co trafisz."

Coraz częściej mam wrażenie, że moje życie przypomina jakąś brazylijską telenowelę. Niby ma tysiące odcinków, ale w gruncie rzeczy nic ciekawego i w każdym odcinku leci to samo. Czasem jakiś wątek pojawi się na drugim planie. Ale to mało istotne dla mojej egzystencji. 

Napisała do mnie KL. Z propozycją obejrzenia filmu. W sumie, pogoda nieciekawa, cały dzień siedzę przed laptopem, słucham muzyki i nic nie robię. Mogę się przejść. Sama nie wiem czemu, sięgnęłam po kredkę i po tusz. Mimo, iż tak bardzo nie lubię się malować (może nie samo malować, ale utrzymać ten makijaż przez godzinę - to katorga; nie możesz nawet przetrzeć oka). Jakoś ułożyłam włosy. Otworzyłam drzwi i rozpadało się na dobre. Zniesmaczona chwyciłam parasol i poszłam. Szłam, szłam, szłam... 

Lubię deszcz. Lubię, gdy rzęsiście pada. Lubię stać na deszczu. Lubię chodzić w deszczu. Lubię, gdy krople spływają po moim ciele. Może to dlatego, że wydaje mi się, że to jest moje małe katharsis. Może to dlatego, że łatwiej mi sobie wyobrazić kogoś, kto pokocha mnie nawet w tym deszczu. Może to dlatego, że lubię, gdy ubrania kleją się do ciała. Może to dlatego, że deszcz tak ładnie pachnie. Może to dlatego, że jeśli płaczesz na deszczu to po prostu tego nie widać? Może to dlatego, że wracają wspomnienia. Nie są bolesne. Ani szczęśliwe. Neutralne. Gdyby nie makijaż, ruszyłabym pewnym krokiem bez parasola. Jednakże nie było czasu na zmazywanie tego, co tworzyłam na swoich oczach przez dziesięć minut. 

Pewnym krokiem szłam. Starałam się nie myśleć o tym, że jestem sama, pocieszając się myślą, że przecież mnie to nie ogranicza i że to też ma swoje dobre strony. Przecież mam przyjaciół... 

No właśnie. Przyjaciele. On, któremu ufam i Ona, która rozumie mnie bez słów. Poznali się i już trochę ze sobą są. Nadal są moimi przyjaciółmi, problem w tym, że ludzie uwielbiają szukać dziur w całym i kochają komplikować sobie życie. A potem komplikacjami obarczać innych. Nie winię ich za to, że nie chcą o tym nikomu powiedzieć - nie chcą wszystkich naszych znajomych podzielić kompletnie - ale jednak jestem jedyną, która o tym wie.  Jesteśmy przyjaciółmi, jasne, wiem. Jestem szczęśliwa z jednej strony, że są ze sobą, ale z drugiej strony zazdroszczę im tego strasznie. Pozostaje pytanie : jakie uczucie jest silniejsze ? I chyba boję się przyznać, że to zazdrość ma większą moc i większy zasięg...

Ja, KL, Alek, On. Oglądaliśmy razem 'Forrest'a Gump'a'. Mówiąc szczerze, nie umiałam się na tym filmie skupić i mimo, że wiedziałam, że film jest genialny i powinnam z niego coś wynieść - wyniosłam tylko cytat, tak często używany przez nieszczęśliwe emo i gimbusy. "Życie jest jak pudełko czekoladek(...)".

Wracałam sama, tak samo, jak przyszłam. Tylko, że z bardziej rozpieprzonym humorem. Szłam wiaduktem, patrząc na pociąg, który jechał pod spodem. Nie płakałam, bo jakoś nie umiem. Tak dawno tego nie robiłam. A taką mam na to ochotę. Stanęłam przed barierką. Oparłam o nią parasol, sama zdjęłam moje długie kolczyki i wyciągnęłam szczotkę. 

Raz. Zabolało. Dwa. Zabolało. Trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć. Boli. Boli. Boli. Boli. Boli. Boli. Boli. Dziesięć. Wyczesałam lakier i moje włosy ze sztywnych, natapirowanych kudłów, znów stały się miękkimi włosami. Dotknęłam ich i przez umysł przemknęła mi myśl, że czasami moje włosy są tak delikatne jak jedwab. Ale chwile później znów wróciłam do pesymistycznych myśli i wraz z nich do stwierdzenia, że szczęście jest jak motyl. Siada lekko na dłoni i musisz być ostrożnym, by nie odleciał.  Ale tu jest problem, bo przecież ja się boję dotyku motyla...

natuu